
od jutra… (cz.2)
Nowy Rok zbliża się wielkimi krokami. Rozglądamy się za sylwestrową kreacją i szampanem. Kalendarze, notatniki i terminarze zakupione. Wydaje się, że jesteśmy gotowi na nadejście Nowego Roku. Może nawet mamy jakieś marzenia czy wyjątkowe plany na najbliższe 12 miesięcy?
W pierwszej części naszej refleksji nad najbliższą przyszłością w artykule pod tytułem “Od jutra… (cz.1) ” zastanawialiśmy się nad tym jak uniknąć przekładania realizacji noworocznych postanowień. Zakończyliśmy konkluzją, że oprócz odpowiedniej organizacji pracy, zapoznania się z ewentualnymi przeszkodami, które mogą nam stanąć na drodze oraz efektywnego zarządzania czasem należy również włożyć pewien wysiłek w należyte przygotowanie się do realizacji naszego projektu. Temu właśnie zagadnieniu poświęcimy miejsce w poniższym tekście.
PRZEMYŚL TO
Na samym początku dobrze jest zastanowić się czy faktycznie chcę tego, czego chcę? Czy faktycznie chcę rzucać palenie czy raczej wypada je rzucić? Co mną kieruje? Co się kryje pod danym pragnieniem? Dlaczego stawiam sobie taki, a nie inny cel? Dlaczego chcę schudnąć 20 kilogramów? Czy wierzę, że wtedy poznam wymarzonego partnera? A może chodzi o moje zdrowie? Wniknięcie w istotę pragnienia pomoże nam zaoszczędzić czas i energię, bowiem nawet jeśli uznamy, że nasz pomysł jest dobry i wart realizacji to poznamy własne motywacje otwierające nowe drogi do realizacji projektu unikając tym samym tych prowadzących donikąd. Jeśli wiem, dlaczego czegoś chcę i jak bardzo, z łatwością znajdę sposób na dotarcie do celu. To również dobry moment na przeformułowanie początkowych pomysłów. Na przykład zamiast “schudnięcia 20 kilo w celu znalezienia partnera” może się okazać, że tak naprawdę pragnę akceptacji innych ludzi, a plan treningowy rozpisany na każdy dzień na najbliższe 12 miesięcy może nie dać mi tego, o co mi w istocie chodzi.
OD MARZENIA DO PLANU
Bywa, że pewna idea towarzyszy nam latami. Myślimy o niej przed zaśnięciem, czasem rozmawiamy o niej z przyjaciółmi chcąc dodać jej realności, co roku obiecujemy sobie, że to będzie ten rok – rok wielkiego sukcesu i powodzenia w realizacji danego postanowienia. I co? I nic. Marzenie ani trochę nie staje się bliższe rzeczywistości. Dzieje się tak głównie dlatego, że marzenia się spełniają, a plany realizują. Z tego powodu każde marzenie należy na początek zamienić w plan. Bywa to bolesne, bowiem plany są nieznośnie praktyczne – zwykle wiążą się z jakimiś terminami, obliczeniami (głównie w kontekście finansów), wizytami w różnorakich instytucjach i podobnymi sprawami, które w sposób bezpośredni nie wiążą się z głównym celem i potrafią być żmudne. Skutecznie też odzierają marzenie z wdzięcznych szatek beztroski. Niemniej element niezbędny na drodze do spełnienia celu to dobry, przemyślany plan.
STRACH I CO DALEJ
Taki plan, a nawet jego uczciwy zarys, może przerazić. Po wstępnej analizie może się okazać, że wymarzona wycieczka na koniec świata znacznie przewyższa możliwości naszego budżetu, a właściwie pozostaje z nim w relacji podobnej do tej z powiedzenia o pierniku i wiatraku. Strach odziera nas z konstruktywnych pragnień i zaciemnia prawdę, która jest dość bliska temu, że chcieć to móc. Pewna doza wiary w niemożliwe (a nawet całkiem spora ) jest niezbędna przy każdym przedsięwzięciu. Ma być to wiara suto okraszona główkowaniem, ale nadal wiara – w takim rozumieniu, że jest to pozytywne przekonanie o własnym realnym wpływie na bieg rzeczy i ostatecznym powodzeniu sprawy.
ORGANIZACJA CZY KREATYWNOŚĆ?
Wiemy, czego chcemy, mamy pierwszy koślawy, ale przyzwoity plan i opanowaliśmy panikę. Co dalej? Teraz bardzo wiele zależy od specyfiki naszych zamierzeń oraz osobistych cech charakteru. Mierz siły na zamiary – mawiają, i mają rację. Wiele osób zabija w sobie radość z realizacji przedsięwzięcia poprzez zbyt dużą liczbę zadań do wykonania w krótkim czasie. Nazywają to organizacją, jednak terminarz wypełniony po brzegi niewiele ma z nią wspólnego. Chodzi o takie rozmieszczenie w czasie całego procesu, aby był tam czas na ewentualne nieprzewidziane zdarzenia losowe (choroba, zamknięty urząd, kolejka…) jak i ewentualne porażki oraz stanięcie po nich na nogi. Bo porażki to stały element walki o marzenie i, choć łatwo się nimi zniechęcić, czynią nas silniejszymi (w umiarkowanych dawkach). Samo systematyczne, sztywne wypełnianie planu nie gwarantuje sukcesu. Zdrowa przestrzeń zachowana na konieczne zmiany i przegrupowania priorytetów oraz otwarty umysł – to sprzymierzeńcy pomyślności.
CZAS NA CHILLOUT
Czy zadanie już zrealizowane, cel osiągnięty? Nie? To skąd ten chillout? Czy nie powinno się odpoczywać po wysiłku? Owszem, ale i przed, i w trakcie też! Znany podróżnik, który niewątpliwie odniósł niejeden sukces, Wojciech Cejrowski, zaanektował na osobisty użytek znane z gminnego języka sympatyczne słówko “nicnierobienie”. A pisze o nim tak:
” Nicnierobienie wymaga sporo pracy – wyzwalanie się wymaga wysiłku. U białego człowieka wchodzenie w stan absolutnie nic do roboty i pozostawanie w nim przez czas dłuższy bez ciągłego zrywania się z miejsca, bo…”muszę zamieść”, “muszę sprzątnąć”, “muszę się ruszyć”, “muszę zrobić cokolwiek, no bo przecież nie można tak siedzieć i nic nie robić”, no więc u białego człowieka błogie trwanie w nicnierobieniu wymaga ćwiczeń. I te ćwiczenia są na początku dość trudne. Organizm domaga się realizacji swoich dotychczasowych przyzwyczajeń i rutyn (…) A my siedzimy wytrwale w ciszy, siorbiemy yerbę, gapimy się w przestrzeń, ignorujemy sarny, które znowu przyszły skubać nasze róże. Siedzimy wytrwale w nadziei, że nic się dzisiaj nie wydarzy.”
Na nadchodzący rok życzmy sobie patrzenia dalej niż jutro, ale wyraźnego życia w trwającym dziś. Niech wyświechtane powiedzonko “od jutra” znajdzie swoje miejsce w kalendarzu, ale niekoniecznie musi to być pierwszy stycznia…najlepiej żeby pierwszy stycznia był tym, czym jest – dniem wolnym i świątecznym, w którym zbieramy siły na jutro, które już nie przeraża.
Marta Makowska, psycholog
Cytat zaczerpnięto z książki Wojciecha Cejrowskiego “Wyspa na prerii”, Wydawnictwo ZYSK i S-KA, 2014