
skąd się biorą osoby uzależnione?
Alkoholizm- temat rzeka. Można go rozpatrywać pod różnym kontem…
Z mojego punktu widzenia podstawowy problem polega na tym, że zapominamy bądź wolimy nie pamiętać, że alkohol to używka. A już dobitnie widać to na przykładzie piwa. Nie chcemy słuchać o konsekwencjach picia alkoholu. Przecież piątkowe lub sobotnie piwo to rytuał. Kto chciałby się pozbawiać takiej przyjemności.
”Mam kontrolę nad swoim piciem. Oszalałaś, przecież mogę przestać pić w każdej chwili, ale nie chcę! Nie umiem się bawić bez alkoholu, to mnie rozluźnia i nie boję się, że będę głupio wyglądać bo tańczę. Kilka lampek wina wieczorem po ciężkim dniu pracy to przecież nie jest picie.„
Lista podobnych stwierdzeń jest bardzo długa. Problem aż zbyt powszechny. Konsekwencje zdrowotne, finansowe, społeczna (dla pijącego i dla rodziny).
Panuje przekonanie, że alkoholik to ten, który stosuje przemoc, śmierdzi od niego bo nie dba o higienę i nie ma gdzie mieszkać. Jak złudne to przekonanie. Bo to jest przecież ostatni etap uzależnienia, samo dno. A jest jeszcze wcześniej kilka kręgów piekieł w które osoba uzależniona wpada zanim dojdzie najgłębiej. Gdzie znajdziemy alkoholika, który powie, że nim jest? Może w ośrodku na leczeniu. Ale zwykle będą tłumaczenia, że mam gorszy okres, więc muszę się napić. Ewentualnie uzasadnienie, że to rozluźnia. Ale gdyby tak poprosić, aby przestał lub przestała na jakiś czas sięgać po tę używkę to zaczynają się schody. Ale można mieć pewność, że nie przyzna się przed nami. Pewnie przed samym sobą również bo to oznaczałoby przyznanie, że ma się problem.
Skąd biorą się osoby uzależnione? Niestety zazwyczaj jest tak, że daleko szukać nie trzeba. W naszym kraju jest to ta powszechny problem, że poszukiwania nie trwają długo. Przerażające jest to, że tym czym kiedyś był alkohol dla nieletnich dzisiaj stają się narkotyki. Picie przechodzi do porządku dziennego. Kultura chodzenia co piątek na imprezę, a co to za zabawa bez alkoholu. Potem chwalimy się przez cały tydzień ile wypiliśmy bo przecież dzięki temu jesteśmy super. Już tutaj dochodzi do absurdów. Jeśli spojrzeć by na to z boku, pomyśleć dłużej niż minutę to mam głęboką nadzieję, że więcej osób widzi absurd tej sytuacji. Nie chwalimy się osiągnięciami których dokonaliśmy dzięki intelektowi lub ciężkiej pracy tylko możliwościom naszego organizmu do trawienia alkoholu.
Im młodszy organizm tym łatwiej się uzależnia. Ale przecież libacje młodzieży są normlane, muszą się wyszaleć. Nie mam pojęcia co można powiedzieć ludziom aby zdali sobie sprawę do jakich dramatów do doprowadzi. Ile cierpienia zgotuje najbliższym. Ile zdrowia można na tym stracić, ile zadać ran mężowi lub żonie, dzieciom, ale także innym najbliższym. Jak wiele alkoholików nie jest świadomych jakie piekło wyrządzają rodzinom. Łatwiej spojrzeć na swoje cierpienie. Uzależniają się często osoby mało odporne psychicznie. Niestety tak trudno patrzyć na uzależnionego jako najbliższą osobę która jest chora i potrzebuje pomocy jeśli psuje ci dzieciństwo, małżeństwo… czasami całe życie.
To jest niesamowite jak bardzo nieświadomi chcemy być. Lepie nie znać konsekwencji bo jeszcze by się mogło okazać, że moje uzależnienie będzie tak raniące dla innych, że nie powinienem w ogóle zaczynać i poszukać rozwiązania problemu gdzie indziej. Ale nie, wygodniej jest nic nie wiedzieć. Alkohol wyrządza podwójnie dużą szkodą. Po pierwsze ze względu na skutki psychiczne całych rodzin a po drugie dlatego stał się ta niebezpieczny ponieważ nikt go już za taki dzisiaj nie postrzega. Bagatelizujemy niebezpieczeństwo związane z nadużywaniem alkoholu. Skoro coś jest tak powszechne i wszyscy piją to czemu ja mam nie pić? A z własnego doświadczenia wiem, jak dziwnie patrzy się na osobę, która nie pija do każdej możliwej okazji, a jedynie wtedy kiedy wznosi toast za najbliższych w ich urodziny.
autor: Michalina K., studentka psychologii, wolontariusz Fundacji.
fi
prosze o info
Pb
Witam. Ciekawy artykuł, ale myślę, że została pominięta bardzo ważna kwestia. Alkoholizm jest chorobą powielaną z pokolenia na pokolenie. Dzieci wychowywane w rodzinie z problemem alkoholowym dorastają w poczuciu winy, czują się inne, gorsze, niewystarczająco dobre,są skryte i same próbują sobie wytłumaczyć sytuację w rodzinie. Dorastają z ogromnym ciężarem krzywdy i smutku, z zerowym poczuciem własnej wartości. Jako dorośli ludzie miotają się wewnątrz siebie, próbują się dopasować, podejmują nietrafione decyzje, popadają w depresje, konflikty lub brak im asertywności. Wewnętrzny ból nie pozwala się rozluźnić, być sobą,więc szukają ulgi, chwili wytchnienia co daje im właśnie alkohol lub inne używki.
żona alkoholika
Bardzo dobry artykuł i mówiący prawdę o alkoholikach.
Jestem w trakcie rozwodu z mężem alkoholikiem po 31 latach wspólnego życia . Na początku upijał się z kolegami w pracy .
Ale wtedy jeszcze nie wiedziałam ,że jest alkoholikiem .
Zniszczył całą rodzinę : z córką nie mamy kontaktu od 10 lat.
Ja mam zniszczone zdrowie .A to że jest alkoholikiem wydało się przypadkiem . Po prostu pił wtedy kiedy ja spałam . Winą za rozstanie oczywiście obarcza mnie . A ja byłam w stanie mu pomóc pod warunkiem ,że powiedziałby mi o swoim problemie . Pomimo odbytej terapii nadal nie uważa się za alkoholika . A pije tak jak wszyscy ( jego twierdzenie )
bart
Jestem alkoholikiem nadszedł dzień że dotarło to do mnie” moje słowa przecież piwo to nie alkohol” kpina okłamywałem sam siebie na szczeście obudziłem sie bo straci ł bym wszystko przede wszystkim dzieci